Jeśli jakimś cudem tu trafiłeś/aś i chcesz to czytać, zacznij od mojego pierwszego posta. Naprawdę, dobrze Ci radzę.

piątek, 6 kwietnia 2012

Jak dużo bym dała, żeby móc pójść na koncert 30 seconds to mars!!! Serio. Stałabym przy wejściu 5 godzin przed rozpoczęciem ,żeby wbić się pod scenę i stać tam i się gapić i się drzeć i słuchać, zrobić zdjęcie. Co ja bym dała!!! Ale nie, no oczywiście- ja zaczynam lubić zespół, no a oni robią sobie przerwę w karierze i przestają dawać koncerty. No wyśmienicie!!!
Teraz- powód mojego nawrotu frustracji tą sprawą.
Oglądałyśmy wczoraj z mamą  filmiki z Neon Night.
ONA TAM BYŁA. No a ja wtedy jeszcze nie lubiłam 30STM, poza tym była ze znajomymi. Byłą tak nieogarnięta, że nie wiedziała, że to Neon Night i nie miała pojęcia, że Jared Leto jest bożyszczem nastolatek. CZEMU JA WTEDY NIE POJECHAŁAM?!
Tak kocham ten zespół i jak oglądam te filmiki i słyszę teksty Jared'a typu "Shut the fuck up" "Jesus!!!" "You fucked up, it's the wrong part" "I ate some pierogies today" "Give my microphone back" "Coconut?!"  "Your accent is better than mine" "I say Tke kill, You say De Killl" itp.  to chce mi się płakać ze śmiechu i zażenowania, że mnie tam nie było.
Ja chcę ich zobaczyć!!!!
Jedna wielka dupa i tyle.
Dzisiaj aż dwie osoby powiedziały mi, że jestem ładna. No i nie był to nikt z rodziny- 1- pani w pasmanterii (?! baardzo mnie to zdziwiło), 2- koleżanka z byłej klasy, która w ogóle mnie nie poznała, a gdy już zorientowała się kim jestem powiedziała - łał jaka ty ładna się zrobiłaś- gdyż pamięta mnie pewnie jako wysokiego pulpeta w brzydkich i dziwnych ubraniach. No cóż- może się zmieniłam. No i urosłam od zakończenia tamtej, przeokropnej szkoły.