Jeśli jakimś cudem tu trafiłeś/aś i chcesz to czytać, zacznij od mojego pierwszego posta. Naprawdę, dobrze Ci radzę.

czwartek, 5 kwietnia 2012

Ok, poddaję się

Nie ma co czekać, aż to trafi do 5 osób. Trafi do kogoś- fajnie, nie trafi- szkoda. Więc opublikuję te dwa posty, które czekały, aż KTOŚ ZACZNIE MYŚLEĆ czytając mojego bloga.
ZAZ, której kilka piosenek naprawdę bardzo lubię i może pójdę na jej koncert w czerwcu.

Spojler filmu Sweneey Todd, nie oglądałeś/aś, nie czytaj

Obejrzałam to przed chwilą i mimo to, że uwielbiam twórczość Tim'a Burton'a, Johnny'ego Depp'a, Heleny Bonham-Carter i Alana Rickman'a, mam kilka 'ale' co do tego filmu.
Po pierwsze opowiedzmy fabułę.

Jest sobie koleś, który bije drugiego kolesia czajnikiem prawie go przy tym zabijając. Później podrzyna mu gardło srebrną brzytwą, a wszędzie jest pełno krwi w cudownym,  różanym odcieniu wyglądającej absolutnie nierealnie. Później ten koleś, który zabił tamtego czajnikiem zabija kolejnych, żeby jego współlokatorka miała z czego robić ciastka. Potem ten od czajnika zabija swoją byłą żonę nie wiedząc że to ona. Pali współlokatorkę żywcem w piecu do robienia ciastek z ludzi. Rozpacza nad żoną. No i wtedy z pomocą przychodzi mu chłopiec, który pomagał robić ciastka i wcześniej był workiem treningowym gościa zabitego czajnikiem i zabija głównego bohatera podrzynając mu gardło. 

Ja rozumiem, taka fabuła pasowałaby do teatru (chociaż- ciastka z ludzi?!), na scenę, 
muzyka też. Film jednak to coś zupełnie innego. Tego typu historie są dobre jedynie w dosłownym znaczeniu, a osiągnięcie tego jest możliwe jedynie w teatrze.
Będę uczyć Jared'a Leto mówić po francusku. Zobaczysz.
Chciałabym poznać Mahometa

5 najlepszych piosenek ZAZ

Przyznaję się. Ja Wielka fanka uzależniona od metalu progresywnego słucham ZAZ. Nic nie poradzę.


Tak sobie czytam i czytam mojego bloga, no i chyba moim ulubionym postem jest ten - http://gdymyslisz.blogspot.com/2012/04/post-z-404-ok-1845.html