Jeśli jakimś cudem tu trafiłeś/aś i chcesz to czytać, zacznij od mojego pierwszego posta. Naprawdę, dobrze Ci radzę.

czwartek, 5 kwietnia 2012

Spojler filmu Sweneey Todd, nie oglądałeś/aś, nie czytaj

Obejrzałam to przed chwilą i mimo to, że uwielbiam twórczość Tim'a Burton'a, Johnny'ego Depp'a, Heleny Bonham-Carter i Alana Rickman'a, mam kilka 'ale' co do tego filmu.
Po pierwsze opowiedzmy fabułę.

Jest sobie koleś, który bije drugiego kolesia czajnikiem prawie go przy tym zabijając. Później podrzyna mu gardło srebrną brzytwą, a wszędzie jest pełno krwi w cudownym,  różanym odcieniu wyglądającej absolutnie nierealnie. Później ten koleś, który zabił tamtego czajnikiem zabija kolejnych, żeby jego współlokatorka miała z czego robić ciastka. Potem ten od czajnika zabija swoją byłą żonę nie wiedząc że to ona. Pali współlokatorkę żywcem w piecu do robienia ciastek z ludzi. Rozpacza nad żoną. No i wtedy z pomocą przychodzi mu chłopiec, który pomagał robić ciastka i wcześniej był workiem treningowym gościa zabitego czajnikiem i zabija głównego bohatera podrzynając mu gardło. 

Ja rozumiem, taka fabuła pasowałaby do teatru (chociaż- ciastka z ludzi?!), na scenę, 
muzyka też. Film jednak to coś zupełnie innego. Tego typu historie są dobre jedynie w dosłownym znaczeniu, a osiągnięcie tego jest możliwe jedynie w teatrze.

1 komentarz:

  1. Sweneey Todd <3 genialny film + genialny aktor <3 mój mistrz <3

    OdpowiedzUsuń