Z ciekawości weszłam dziś na stronę rekrutacji do mojego gimnazjum.
Przejrzystość wiadomości jest o niebo lepsza niż rok temu.
I mi się przypomniało. Jak się bałam, denerwowałam, przechodziłam na gumowatych nogach przez korytarze do których teraz już przywykłam. Nie rozpoznawałam żadnej twarzy, sali, miejsca, szatni, nic.
Boże, teraz dopiero widzę jakie to jest straszne.
I w tym roku są ludzie, którzy przechodzą przez t samo.
Jak ja się bałam....
A jak dowiedziałam się, że dostałam się do gimnazjum nie poczułam ulgi, nie ucieszyłam się.
Byłam za bardzo oswojona z myślą, że mi nie poszło, i że pójdę do jakiejś innej odrobinę gorszej szkoły. Moja przyjaciółka nie zdała do tej szkoły , więc niezbyt dobrze o niej mówiła.
To wszystko, to chyba jeden z najgorszych okresów mojego życia.
Pamiętam nawet jak na egzamin założyłam do oczywiście przykrótkich spodni czerwone skarpetki. I skapnęłam się w samochodzie. I musiałam zamieniać się z mamą.