"Niech się stanie światłość"
Tak mógł powstać świat. Ale bez mówienia.
Po prostu, powstał.
Wydaje mi się to lepszym pomysłem, niż Wielki Wybuch.
Serio.
Łatwiej jest mi wyobrazić sobie, że coś po prostu powstało, niż że najpierw była jakaś mała cząsteczka (no helloł! ona też z czegoś musiała powstać!) i ona wybuchła, no i powstała przestrzeń kosmiczna o nieskończonej wielkości.
Ale moim zdaniem, najlepszą odpowiedzią na pytanie "Jak powstał świat?" byłoby po prost "Nie powstał, on tylko się zmieniał".
Na prawdę, sądzę, że wszechświat istniał zawsze, tylko przez rozmaite reakcje (chemiczne, jądrowe) zmieniał się, może zwiększał swoją objętość.
Przykro mi.
Ale prawdopodobnie Bóg nie stworzył świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz