Jeśli jakimś cudem tu trafiłeś/aś i chcesz to czytać, zacznij od mojego pierwszego posta. Naprawdę, dobrze Ci radzę.

niedziela, 13 maja 2012

Moje sny tej nocy były tak cudowne, że gdy już się obudziłam, wciąż o nich myślałam, dorabiałam do nich szczegóły. Uznałam, że zbrodnią będzie nienapisanie o tym, nie zachowanie ich w jakiś sposób.
Zacznijmy od końca, od drugiego snu. Nie był on aż tak pasjonujący jak pierwszy, więc powiedzmy sobie tylko, że był o filmach i o miłości.
Za to pierwszy... Nie dość, że był cudowny, to w pewnym sensie skłonił mnie do negatywnych przemyśleń. A może nie negatywnych, tylko realistycznych...
A mianowicie.
Sen opowiadał o tym, że byłam na koncercie 30STM (dziwne- odbywał się on w sali mniejszej, niż nasza szkolna aula, dla fanów żadnym problemem nie byłoby wejście na scenę). Wiem, że byłam z jakąś koleżanką, że przed koncertem strasznie się denerwowałam i że usilnie próbowałam znaleźć łazienkę.
Koncert się opóźniał, cośtam się z Jared'em działo.
Stałam pod sceną.
W końcu, jakoś muzycy znaleźli się na scenie, wszyscy byli jacyś markotni...nie pamiętam...
Nie pamiętam też, żeby w ogóle coś grali...
Pamiętam tylko główne wydarzenie. Że Jared Leto wziął na scenę wszystkich spod sceny, że powiedział, że to dla autografów, że ja rozpaczliwie szukałam czegoś, na czym mógłby się podpisać i że znalazłam jakąś kartkę.
Pamiętam, że jak się już podpisał, nawet nie spojrzałam na tą kartkę, po prostu, tak jak i inni, zeszłam ze sceny.
Koncert się skończył.
a ja spojrzałam na tą kartkę.
i byłam zażenowana.
żadnego zamaszystego podpisu, tylko kilka jakichś nic nie znaczących zdań, podpis- imię i nazwisko i jakiś zawijas.
Później to płynnie przeszło w drugi sen.


Połączenie ich obu zmusiło mnie do przemyśleń.
I na reszcie zdałam sobie sprawę z tego, że jestem jedną z wielu. Jedną z tysięcy.
Jedną z tysięcy fanek.
I że czego bym nie zrobiła, tak pozostanie.
Nie będę traktowana specjalnie, ze względu na bogatą osobowość.
W takiej sytuacji zostałabym zbyta w taki sam sposób jak wszyscy inni.
Czas zejść na ziemię.
Przestać wyobrażać sobie sławy jako ludzi idealnych.
To okropne.

Po raz pierwszy śniło mi się coś, o czym marzyłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz